Ratownicy medyczni w swoich żądaniach wysuwają 3 postulaty. Jednym z nich jest wzrost wynagrodzenia. - Dziś ratownik medyczny zarabia średnio 2000 zł netto, czyli na rękę. Postulujemy o wzrost 4x400 (4x236 zł na rękę), czyli tyle, ile dostały pielęgniarki - wyjaśnia Piotr Telega, sekretarz Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego WSPR w Rzeszowie i wylicza - pielęgniarek jest w Polsce około 300 tys., ratowników 12 tys., jeśli doliczyć pracujących na SOR, w szpitalach i hospicjach liczba ta wzrasta do około 20 tys., czyli stanowi zaledwie 8% liczby pracujących pielęgniarek. Co ważne, w systemie ratownictwa medycznego ratownicy wykonują te same czynności, co pielęgniarki, ale niestety zarabiają 2 razy mniej.

Obecna propozycja rządu złożona protestującym to 2x400 zł (236 zł), czyli 400 zł od lipca br. i kolejne 400 zł od lipca przyszłego roku, przyznane jedynie ratownikom pracującym na dyspozytorniach i jeżdżący w karetce. Podwyżki nie dostaliby ratownicy pracujący na SOR, w izbach przyjęć, na oddziałach szpitalnych czy w hospicjach. Na to nie ma jednak zgody. - Grupa zawodowa ratowników medycznych jest cały czas dyskryminowana przez rząd. Jesteśmy zawodem, który jest bardzo ważny. To my, jako pierwsi, mamy styczność z najcięższymi pacjentami, w stanie zagrożenia zdrowia i życia. Od 2009 roku nie było podwyżek, a nakłady na ratownictwo medyczne nie wzrosły. Obecna propozycja Ministerstwa Zdrowia pokazuje jawną dyskryminację - mówi Piotr Telega.

Drugim z wysuwanych postulatów jest upaństwowienie ratownictwa medycznego w Polsce. Jak wyjaśnia sekretarz ZZPRM w Rzeszowie, w wielu rejonach kraju karetki należą do podmiotów prywatnych, a na udzielanie świadczeń zdrowotnych na ratownictwo rozpisywane są konkursy (można powiedzieć przetargi), w których głównym kryterium jest cena. - Wyobraża sobie ktoś konkurs na wykonywanie usług takich jak gaszenie pożarów lub łapanie przestępców? - pyta.

Trzecie z żądań to wprowadzenie nowelizacji ustawy o państwowym ratownictwie medycznym. - Główne założenia nowelizacji to etatyzacja umów - obecnie spora część ratowników pracuje na umowach cywilnoprawnych, czyli kontraktach. Jest to nic innego jak jednoosobowa firma. Aby godnie zarabiać ratownik musi pracować po 300 godzin miesięcznie. Chcemy godnie pracować na jednym etacie. Bardzo ważna rzeczą w nowelizacji ustawy jest też celowość finansowania ratownictwa medycznego. Obecnie pieniądze na nie przeznaczone dysponenci wydają również na inne cele np. na deficytowe oddziału. W naszym postulacie chodzi o to, by pieniądze na ratownictwo były wykorzystywane tylko na ratownictwo - tłumaczy Telega.

Na chwilę obecną protest odbywa się w formie pokojowej - ratownicy medyczni prowadzą akcję informacyjno-ulotkową, chcąc zapoznać z problemem społeczeństwo, jednak pod uwagę brane są też bardziej radykalne rozwiązania. - Ze względu na brak chęci ze strony rządowej do podjęcia z nami rozmów, w najbliższym czasie, planujemy protesty i manifestacje na ulicach całego kraju w jednym czasie. Jeśli i to nie pomoże, dojdzie do akcji głodowej - zapowiada Piotr Telega i zapewnia, że akcja protestacyjna nie będzie miała wpływu na bezpieczeństwo pacjentów.