Żołyńska ekipa o znajomo brzmiącej nazwie zaciągniętej wprost ze świata J.R.R. Tolkiena "Pod Rozbrykanym Kucykiem" Żołynia została założona w 2017 roku przez kilku hobbystów siatkówki i "Władcy Pierścieni". Od samego początku kapitanem drużyny jest Jarosław Leja. Początki były bardzo obiecujące, gdyż pierwszy sezon to przegrana na ostatniej prostej walka o brązowy medal. Kolejny sezon to dość spore roszady kadrowe, dużo nieobecności na meczach przez co sezon kończymy w środku stawki. Przełomowym dla nas, okazał się być sezon 2019/2020. Na początku nic nie zapowiadało sukcesu, a awans do wcześniej wspomnianego FINAL4 w pewnym momencie wydawał się nierealny. Udany finisz i kilka korzystnych dla nas rozstrzygnięć spowodowały jednak, że w ostatniej chwili weszliśmy do finałów z 4. pozycji. Tam rozpędzone "kucyki" nie dały rywalom szans wygrywając półfinał oraz finał po 2-0 i pierwszy tryumf w historii drużyny stał się faktem.
Po przerwie spowodowanej pandemią kolejna edycja RLS ruszyła w grudniu 2022 roku. Naszą drużynę po raz kolejny czekała mała rewolucja w składzie, jednak trzon zespołu grający od początku istnienia drużyny został utrzymany, a cel na sezon był jasny - obronić tytuł. Początki, jak zwykle w naszym wykonaniu, nie były łatwe. Dwa pierwsze przegrane mecze wprowadziły trochę nerwówki, jednak jak na dobrego maratończyka przystało, finisz mieliśmy już dużo lepszy. Sytuacja w tabeli przed zaplanowanymi na pierwszy weekend kwietnia finałami wyglądała następująco: 1. Orły, 2. Pod Rozbrykanym Kucykiem Żołynia, 3. Street Warriors, 4. Amatorzy Sportu Wydrze. Półfinały przyporządkowano w oparciu o tabelę: 1-4 oraz 2-3.Nadszedł czas na wielki finał, który zdecydowanie zasłużył sobie na to miano. Pierwszy set to ciągła wymiana ciosów. Na szczęście dla nas w okolicach 20ego punktu po raz kolejny znać o sobie dała zagrywka Konrada, dzięki czemu wygrywamy seta do 21. Druga partia rozpoczęła się od przestoju naszego zespołu. Dopiero od stanu 7-14 zaczęliśmy mozolnie odrabiać straty, co z resztą się udało. Dzięki dobrej zagrywce Karola Tołpy i kontratakach drużyny doszliśmy ze stanu 21-24 na 24-24. Niestety atak w taśmę przy kolejnej kontrze, a następnie punktowy blok przeciwników doprowadziły do tie breaka. Tutaj znowu gra toczyła się punkt za punkt, aż do stanu po 10, gdzie odpowiedzialność za wynik wziął kapitan Jarosław Leja. Kąśliwa zagrywka i szczelny blok pozwoliły na uzyskanie bezpiecznej przewagi, a mistrzowską piłkę na 15:12, tak jak 3 lata temu, skończył człowiek legenda RLS Marcin Pudło i przechodni puchar mistrzów został w Żołyni!Dziękujemy rywalom za świetną postawę i sportową rywalizacją na boisku oraz przede wszystkim Towarzystwu Kultury Fizycznej w Rakszawie za fantastyczną organizację i możliwość wzięcia udziału w takim turnieju. Do zobaczenia za rok!